Wczorajszy dzień był koszmarny. Bolała mnie głowa, wszystko leciało mi z rąk, nic mi nie wychodziło. To jakieś wiosenne przesilenie czy jak? Dobrze że ten dzień już się skończył i nastał nowy, trochę lepszy.
Dlatego z samego rana, korzystając z okazji, że malutka ucina sobie jeszcze drzemkę, zrobiłam bardzo szybki i minimalistyczny wianek - alpejska szarotka w wiklinie. Szarotka to taki kwiatek, którego jedynym naturalnym środowiskiem w Polsce są Tatry.
Ehh, jak ja bym sobie pojechała w góry. Uwielbiam polskie góry, zarówno Karpaty, jak i Sudety.
Planujemy z mężem (i córeczką oczywiście też) jakiś krótki wypad w Góry Złote w maju. Już nie mogę się doczekać. Czyste powietrze, śpiew ptaków, soczysta zieleń. Rozmarzyłam się. Ale na razie trzeba wracać do rzeczywistości. Koniec tego bujania w chmurach.
A teraz zdjęcia wianka.
I jak? Nie za prosty?
Jest cudny!:)
OdpowiedzUsuńEmilko cos pieknego
OdpowiedzUsuńProsty, skromny, a tak wiele ma uroku...
OdpowiedzUsuń