Przez weekend udało mi się zrobić kolejny wianek. Tym razem postawiłam na koronkę.
Robiąc sobotnie porządki natknęłam się w szafie na ścinki starej koronkowej firanki. Najpierw chciałam je wyrzucić, ale później stwierdziłam, że może się jeszcze do czegoś przydadzą. No i się przydały.
Już od dawna myślałam nad stworzeniem jakiegoś delikatnego "sypialnianego" wianka. Nie mogłam się tylko zdecydować czy lepszy będzie wianek na bazie wikliny czy zdobiony materiałem. Przypadkowe sobotnie odkrycie przeważyło szalę wyboru. Trochę owijania, szycia, klejenia... i Voilà!
Pytając męża o zdanie, jak mu się podoba mój nowo zrobiony wianek, usłyszałam, że fajny i że to pewnie ślubny, na zamówienie. Pomyślałam sobie: "Hmmm, no może faktycznie trochę nadaje się na dekoracyjny wianek ślubny, ale przeznaczenie miał mieć inne." Ach, te chłopy, zawsze narobią tylko zamieszania!
I w taki oto sposób mój wianek "sypialniany" stał się "ślubnym". Szkoda tylko, że ja swój ślub mam już za sobą i w tym celu wykorzystać go już nie mogę :) No cóż, może którejś z niezamężnych koleżanek przypadnie do gustu ;)
Przyznam szczerze że mi też skojarzył się z wiankiem ślubnym i jako niezamężna przyznaje że przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńCzyli wygląda na to, że przy jego tworzeniu włączyły mi się zupełnie podświadomie "ślubne wspominki" :)
UsuńPiękne! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI miała koronka iść na śmieci a trafiła do sypialni i nawet na ślub. Warto dać rzeczą drugie życie.
OdpowiedzUsuń