poniedziałek, 28 kwietnia 2014

W stylu kolonialnym - część II

Słonecznie witam w słoneczny poniedziałek! A przynajmniej taki jest u mnie w Gdańsku.

Dziękuję wszystkim komentującym za miłe słowa pod poprzednim postem. Miłe komentarze zawsze dopingują do dalszego działania.
Cieszę się, że spodobał się Wam mój "kolonialny segregator". 

Tak jak obiecywałam dzisiaj przedstawiam kolejny z tej serii.



No i jak się Wam podoba? 

czwartek, 24 kwietnia 2014

W stylu kolonialnym - część I

Święta minęły jak z bicza strzelił. Skończyło się obżarstwo i leniuchowanie. A przynajmniej te przyjemne leniuchowanie, bo zaraz po świętach dopadł mnie jakiś przebrzydły wirus. Zaatakował moje gardło, zatoki, podwyższył mi temperaturę, no i musiałam zaaplikować sobie przymusowe leżenie. A tego bardzo nie lubię :(

Ale żeby nie było, że tylko narzekam, to na osłodę pokażę Wam co zrobiłam (a właściwie skończyłam) tuż przed świętami i nie miałam czasu się jeszcze pochwalić ;)

Na początku kwietnia pisała o drewnianych segregatorach które nieśmiało zaczęłam dekorować. Trochę to trwało, ale nie chciałam się śpieszyć, bo zależało mi na dobrym efekcie. 

Segregatory powstały z przeznaczeniem na moje domowe dokumenty. Ich tematem przewodnim miał być styl kolonialny. Długo się naszukałam zanim znalazłam odpowiednią grafikę. Potem w ruch poszedł papier ścierny, bejca, i jeszcze raz bejca. Jeszcze później było już "twórcze" przypalanie, klejenie, lakierowanie itd.

A tak prezentuje się pierwszy ze skończonych segregatorów.
Zdjęcia wykonane na szybko przy porannej kawie.


I jeszcze druga strona.


Resztę pokażę Wam kolejnym razem.

Dziękuję za wszystkie świąteczne życzenia i miłe komentarze :)

środa, 16 kwietnia 2014

Wesołych Świąt

Do Świąt Wielkiej Nocy zostało już tylko kilka dni, a na mnie jeszcze czekają porządki oraz pakowanie, bo święta będziemy spędzać u dziadków mojego męża. Będzie gwarno, radośnie i pokoleniowo.

Z racji, że później mogę już nie znaleźć wolnego czasu, już dziś chce Wam złożyć świąteczne życzenia.

Życzę Wam aby te Święta były radosne i pogodne.
Pełna rodzinnego ciepła i uśmiechu na każdej twarzy.
Jaja żeby były smaczne a Dyngus mokry.
No i żeby pogoda dopisała - świeciło słońce i było cieplutko.
Tak aby każdy z Was mógł się cieszyć przyjemnym Wielkanocnym spacerem.
Radosnego Alleluja!



niedziela, 13 kwietnia 2014

Jajecznie świątecznie

Niedziela, słodko leniwa niedziela. Jak miło było ją spędzić w domu, bez pośpiechu, z rodziną. 
Był czas na wszystko - na zabawę, rozmowę, wspólny obiad, a nawet czas na "uplecenie" świątecznego wianka. 

Do Świąt został już tylko tydzień, a ja czekałam z nim niemal do ostatniej chwili. Jakoś nie było wcześniej kiedy się za niego zabrać. Nie było natchnienia, nie było czasu. Ale dziś to wszystko się odnalazło.

Nie będę zbyt długo przynudzać.

Wklejam zdjęcia i zmykam dalej leniuchować z moją rodzinką.


Życzę Wam przyjemnego niedzielnego wieczoru! 
I dziękuję, że jesteście :)

czwartek, 10 kwietnia 2014

Wstążki Anstahe

Słońce już zaszło, a ja dopiero teraz znalazłam chwilę... na chwilę relaksu. Herbatka zaparzona, ciacho jest, no to można trochę pobuszować w blogowym świecie :)

Dzisiaj nie będzie o mnie, ani o tym co ostatnio zrobiłam, tylko o tym co robi ktoś inny. 

Po wielu dniach wyczekiwania dotarła do mnie paczka z zamówieniem złożonym u Anstahe. Może część z Was zna jej bloga i podziwiała już jej twórczość. Jeśli nie to zapraszam:


Anstahe robi wiele piękny rzeczy - decoupage, transfer, poverpol, szycie, szydełkowanie, ale mnie najbardziej urzekły dwie gałęzie działania - przepiękne lale w stylu Tilda oraz obrazki wykonane haftem wstążeczkowym.

Już od pierwszej chwili, kiedy trafiłam na jej bloga byłam pod ich wielkim wrażeniem. A że jej prace podziałały na mnie jak magia (ta pozytywna oczywiście!), to w mojej głowie wykiełkowała tylko jedna myśl: "Chcę takie mieć." No i mam. Anstahe przyjęła zamówienie na lalkę i trzy obrazki. Pracowała nad nimi sumiennie przez dwa tygodnie. A pracy przy tym było, oj było. Zapewniam. A efekt? Zniewalający.

Zresztą sami zobaczcie. 



Dodatkowo dostałam od niej świąteczną niespodziankę - dekorację na święta Wielkanocne i już na zaś, Bożonarodzeniowe.



Anstahe jeszcze raz dziękuję za Twoje prace.
Dzięki nim moje mieszkanie stało się piękniejsze :)

wtorek, 8 kwietnia 2014

Powrót do "decu" i wygrane Candy

Minął kolejny tydzień a ja nawet nie zauważyłam kiedy. Ale był to bardzo pracowity tydzień, zarówno w obowiązkach domowo - rodzinnych, jak i twórczych. 

Już od pewnego czasu planowałam powrót do decoupage'u. A właściwie jaki tam powrót? Po prostu stwierdziłam, że chciałabym znowu się w nim trochę podszkolić, bo jaka tam ze mnie decoupage'owa twórczyni. W porównaniu z dziewczynami z innych blogów, które są w tym specjalistkami, u mnie to dopiero zalążek czegoś co można nazwać "a'la decoupage".

Do tej pory stosowałam technikę decu jedynie na jasnych tłach. Tym razem postanowiłam spróbować na ciemnym i to trochę inaczej niż zazwyczaj się to robi. Ozdobiłam małą skrzyneczkę. 
Najpierw pomalowałam ją lakierobejcą w kolorze orzechowym, a później ozdobiłam ją motywami z serwetki oraz papieru.
  

Chciałam, żeby motyw serwetkowy wyglądał jak wtopione wzory stempelków. Niestety w wielu miejscach podeszło mi powietrze i efekt nie jest zbyt zadowalający. No cóż, brak wprawy, ale trening czyni mistrza, więc może kolejnym razem będzie lepiej.

Oprócz tego zaczęłam dekorować drewniane segregatory, ale o nich następnym razem.

No i bym zapomniała. Chciałam się jeszcze czymś pochwalić. Tydzień temu udało mi się po raz pierwszy wygrać w Candy. 
Było to rozdanie u Karoliny z bloga:


Wczoraj wieczorem odebrałam paczkę. Pięknie zapakowaną.


A w środku same dobroci :)


Karolinko, jeszcze raz dziękuję za zabawę. Cukiereczki pycha ;)

wtorek, 1 kwietnia 2014

Kapelusik

Pierwszy kwietnia, Prima Aprilis - "nie wierz, bo się pomylisz". Czy ktoś z Was już skorzystał z obyczaju dnia dzisiejszego? Zrobił komuś jakiś dowcip, albo sam dał się nabrać?

Osobiście za primaaprilisowymi psikusami nie przepadam. Zwłaszcza za tymi, które mają kogoś wystraszyć, albo ośmieszyć. 1 kwietnia czytając jakieś informacje w internecie albo w gazecie zawsze zastanawiam się czy to prawda czy tylko redakcyjny żart. Tego dnia wszystko wydaje się być nieprawdziwe.

Dlatego dzisiaj zamiast porannej kawy i serfowania po internetowych newsach zabrałam się za robbienie kolejnej wiklinowej ozdoby. Był to wiklinowy kapelusik, taki malutki. Oryginalnie był w kolorze naturalnej wikliny, ale ostatecznie postanowiłam przemalować go na biało.

Kapelusz ma zawisnąć w mojej "sypialnianej galerii", obok wiklinowych serduszek, pokazanych w moim pierwszym poście. A wszystko w moich ulubionych lawendowo - fioletowych kolorach.

Dziękuję wszystkim za przemiłe komentarze pod poprzednimi postami. 
Cieszę się, że tutaj zaglądacie :) i że pomału ale stabilnie przybywa mi obserwatorów.

Spokojnego dnia Wam życzę. I nie dajcie się nabrać ;)